Jakiś czas temu głośna była sprawa pracy magisterskiej nijakiego Łukasz Boguckiego, pisanej pod naukową opieką dr. Jana Pietraszki w SWPS we Wrocławiu. Pisał on w swojej pracy, że patologiczne i autodestrukcyjne zachowania częściej towarzyszą młodym ludziom, którzy mają tatuaż i im więcej tych tatuaży posiadają, tym ryzyko tych zachowań wzrasta oraz, że najczęściej tatuują się osoby płciowo nieokreślone.
Najwięcej tatuaży wg Boguckiego posiadają osoby płciowo
nieokreślone, które nie przejawiają jednoznacznie ani cech męskich, ani
żeńskich oraz osoby, które określane są jako męskie
kobiety oraz kobiecy mężczyźni.
Uważam, że teza z płciowością osób tatuowanych jest bardzo mocno
naciągana (o ile nie wyssana z palca). Totalnie w swojej pracy tego nie zauważyłam, a wręcz mogę powiedzieć, że
bardzo często mam kontakt z bardzo kobiecymi kobietami, chcącymi
podkreślić swoją urodę jakimś fajnym, kobiecym tatuażem, oraz z bardzo męskimi
mężczyznami podkreślającymi swoje bice czachami ;)
Bogucki do
badania zaprosił młode osoby w wieku 19-24 lata (co uważam za strasznie tendencyjne, bo ludzie w tym
wieku na ogół wykazują zachowania odbiegające od normy osób w starszym wieku), ze średnim
wykształceniem.
Badania Boguckiego pokazują, że im więcej tatuaży posiada młoda osoba, tym bardziej zagrożona jest ona, przejawianiem patologicznych, autodestrukcyjnych i ryzykownych zachowania.
Pośród badanych, takie zachowania przejawiało:
- tylko 13% respondentów, którzy nie posiadali tatuażu,
- w grupie osób z jednym tatuażem - 22% badanych,
- natomiast w grupie z przynajmniej dwoma tatuażami była to już 1/3 ankietowanych osób, czyli 33%.
Ryzykowne zachowania to m.in.:
- lekkomyślne prowadzenie samochodu - 90% badanych z tatuażem,
- nadużywanie alkoholu - 74% badanych z tatuażem,
- ignorowanie zaleceń lekarzy - 68% badanych z tatuażem,
- ryzykowne zachowania seksualne - 48% badanych z tatuażem,
- rozdrapywanie własnego ciała - 55% badanych z tatuażem,
- wchodzenie w związki emocjonalnie zaburzające - 58% badanych z tatuażem.
Wg Boguckiego główne powody robienia sobie tatuażu to:
- 50% respondentów - chęć bycia dostrzeżonymi przez otoczenie,
- likwidacja nieprzyjemnego uczucia zniekształcenia i zdeformowania własnego ciała,
- ulga,
- pustka,
- poczucie pewności siebie,
- uczucie panowania nad własnym ciałem,
- rozładowanie wewnętrznego napięcia.
Moim skromnym zdaniem natomiast głównymi powodami i motywami (nieuwzględnionymi w w/w pracy magisterskiej) robienia sobie tatuażu jest;
- chęć ozdoby ciała,
- chęć upamiętnienia jakiegoś wydarzenia (śmierci, narodzin, związku, itp.),
- a także chęć posiadania na ciele motta życiowego w formie jakiejś sentencji, obrazka, itp.
Bogucki zwraca też uwagę na to, że duża liczba tatuaży może być sygnałem dla terapeutów, psychiatrów i psychologów, aby baczniej przyjrzeć się swojemu pacjentowi pod kątem autodestrukcji i podejmowania zachowań ryzykownych.
Ważne wydaje się również to, aby terapeuta zapytał się o
powód zrobienia sobie tatuażu, o znaczenie jakie ma on dla pacjenta.
Takie niewerbalne sygnały zawarte w wyglądzie człowieka mogą okazać się
bardzo ważne dla postępów terapii, lepszego wzajemnego zrozumienia i
trafnej diagnozy – tłumaczy Łukasz Bogucki.
Nie rozumiem, dlaczego osoba posiadająca piękny rękaw na który składa się kilka tatuaży, miałaby być bardziej zaburzona od tej z jednym tatuażem (o ile w ogóle miałaby być zaburzona!). Może akurat osoba z rękawem miała taki plan od lat, chciała sobie zrobić cały rękaw lub nawet dwa i było to działanie szczegółowo i systematycznie zaplanowane, tak, jak np. hodowanie włosów, czy dbanie o sylwetkę. Idąc tym tropem, każda osoba, która wygląda inaczej, niż reszta społeczeństwa (np. ma tatuaże, oryginalnie się ubiera, chce wyglądać kolorowo, itp.) jest zaburzona psychicznie... :P
Często też subkultura, do której należy młoda osoba ma wielkie znaczenie. Znam kilka osób jeżdżących na rolkach, desce, tzw. skejtów, którzy kolorują swoje ciało pięknymi kolorowymi motywami związanymi z ta tematyką. W tej akurat subkulturze jest to dość popularne (nie mówiąc o innych subkulturach, np. metalowej).
Co do tego, że terapeuta może odczytać i zrozumieć bardziej pacjenta patrząc na jego tatuaże, jest oczywistą oczywistością. Ludzie robią sobie tatuaże, które coś dla nich znaczą (zazwyczaj), mówią o jakichś wydarzeniach, (narodzinach, śmierci), emocjach (miłości, zdradzie), lękach (np. przed śmiercią), itp.
Tatuaż często traktowany jest, jak pamiętnik na ciele wyryty.
Dr Jan Pietraszko, psycholog SWPS Wrocław (pod którego nadzorem Bogucki pisał swoją pracę) mówi, że osoby tatuujące się korzystają z prawa o decydowaniu o własnym wyglądzie i do komunikowania innym swojego społecznego statusu oraz indywidualizmu, tatuaż jest formą autoekspresji tych osób.
Ogólny wniosek Boguckiego jest taki, że tatuowanie się może być sygnałem nieprzystosowania jednostki i wyrazem jej ogólniejszych skłonności autodestrukcyjnych, oraz, że na wyniki badania zwrócić uwagę powinni rodzice, których dzieci mają zamiar wytatuowania się. "Myślę, że powinna im zapalić się wtedy lampka alarmowa" – konkluduje Łukasz Bogucki.
Podsumowując, uważam badania owe za kupę szmelcu, próbę podciągnięcia statystyki pod powszechnie powielane stereotypy starych zgredów, którym tatuaż kojarzy się jedynie z więzieniem i zaburzeniami patologicznymi recydywistów.
Panie Bogucki, niech Pan zajmie się porządnymi badaniami, a nie naciąganiem wniosków do z góry postawionej tezy.
Źródło: SWPS Wrocław
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz