Wszystko zależy od danej osoby, a właściwie od jej indywidualnej odporności na ból.
Tak, jak każdy z nas jest inny, tak każdy ma odmienny rodzaj skóry, inne jej unerwienie, różną grubość. To co jednych doprowadzi do płaczu, u innych może być odczuwalne jako łaskotanie.
Nieprawdą moim zdaniem jest powszechne mniemanie, że kobiety (jako te odporne na długotrwały ból porodowy) lepiej znoszą tatuowanie. Wydaje mi się, że natura była pod tym względem sprawiedliwa i obie płci mają podobne doznania.
Dlatego nie można powiedzieć jednoznacznie "TAK, boli/ NIE, nie boli". Nie wiemy tego, póki nie przystąpimy do tatuowania.
Są oczywiście miejsca na naszym ciele, które bolą mniej.
Są też takie, które osobom wrażliwym na ból, ciężko jest wytrzymać i nieraz uciekają spod igły, nigdy więcej nie pojawiając się na dokończenie.
Miejsca najbardziej bolące (statystycznie, z doświadczenia):
- !stopy! - śródstopie - bo praktycznie nie ma tam tłuszczu, skóra jest niczym papier,
- wewnętrzna strona ud, pachwiny - bo skóra jest tu bardziej unerwiona, wrażliwsza i cieńsza, niż w innych miejscach,
- genitalia - wiadomo, trzeba mieć niezłe "jaja", żeby się tam "wydziarać",
- usta - osoby z makijażem permanentnym w tym miejscu, wiedza, o czym mówię,
- gałki oczne - mało osób decyduje się na robienie tatuażu oczu, gdyż jest on niebezpieczny i mocno ingerujący w wygląd naszej fizis,
- ścięgno Achillesa,
- wszelkie wystające kości:
* !żebra! - cieniutka skóra, szczególnie pod górkę mają tu osoby chude, bez tłuszczyku,
* kostki stopy,
* piszczele,
* łokieć,
* kolano,
* kość biodrowa,
- piersi, pod piersiami - cienka skóra + okolice żeber i mostka.
Mapka ciała człowieka z uwzględnieniem stopnia bólu podczas tatuowania:
Pierwszy tatuaż:
Jeżeli chodzi o pierwszy tatuaż, to radziłabym wybrać miejsce takie jak np.: ręka, klatka piersiowa, plecy, udo - przód, ramię, łydka.
Wzór też nie powinien być za duży, czyli najlepiej taki, którego wykonanie zajmie mniej, niż godzinę.
Warto też wiedzieć, że kolor boli bardziej niż kontur, czy cieniowanie, dlatego też nie polecam kolorowych tatuaży, jako inicjujących tatuowanie.
Długie tatuowanie:
Z doświadczenia wiem, że nawet w najmniej bolących miejscach tatuowanie powyżej 1,5 godziny zaczyna sprawiać ból.
Gdy robimy większy tatuaż i nie chcemy dzielić go na sesje, musimy liczyć się z pojawiającym się około 2-ej godziny sporym dyskomfortem.
Skóra jest już podrażniona ciągłym "jechaniem" igłą w tym samym miejscy (nakładanie konturu, potem cieniowanie, potem wbijanie koloru, na koniec biały /dlatego istnieje przekonanie, że biały boli najbardziej, ale to tylko kwestia tego, że wbija się go pod koniec sesji/).
Nawet przemywanie jej, ścieranie osocza i krwi, stanowi problem.
Często osoby tatuowane skarżą się, że skóra pali, czują, jakby miała zaraz pęknąć (oczywiście to tylko subiektywne odczucia, nic takiego się nie zdarza).
A oto, jak nieprzyjemne może być tatuowanie:
https://www.youtube.com/watch?v=Ig_dPrOxTc4
Więc aby na pierwszym tatuażu i urazie psychicznym się nie skończyło, warto przemyśleć kwestię miejsca i wzoru :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz